31 grudnia 2012

Do siego... 2013!!

Czego dusza zapragnie Wam życzę... czego ciało by chciało oczywiście też!!!

Suoer, że zaglądałyście czasem do mnie w tym mijającym 2012...
Świetnie jest czuć, że nie pisze się tego pamiętnika tylko dla siebie ...
Dziękuję Wam za obecność, wpisy, miłe słowa, inspiracje i doping do działań :-)

Dziś szybciutko powstały pompony z serwetek...



Kilka dni temu powstały modeliniaczki:



Życzę Wam kolejnego roku bogatego w pomysły i realizajce ...!

Buziaki wirtualne posyłam, bawcie się dobrze i miejcie się dobrze!!!

My mamy wesoło, piżamowo i sylwestrowo :-)))



Zdrówko Wasze wychylę o 24- tej :-)


Sabik

21 grudnia 2012

Koniec świata odwołany i przerwa świąteczna ogłoszona

Dzień jeszcze nie dobiegł końca co prawda...;-)

Opłatkowe spotkanie klasowe zaliczone, pierniczki na choineczce klasowej zawisły...
Atrakcją miało być zdejmowanie polukrowanego domku, gwiazdki, choineczki lub serducha i zabaranie miłego akcentu klasowego do własnego domku...

Tak też było i myślę, że się spodobało:-)

Moje maluchy ustrojone w anielskie skrzydła odśpiewały kolędy, objadły się słodkości i możemy rozpocząć przerwę świąteczną !



Pani Wychowawczyni otrzymała także nasz tradycyjny "Wawel" :-)))



A na stole świątecznym będziemy mieć w tym roku taką szopkę





To, tak na prędce, życzeń Wam jeszcze nie składam...ale złożę ...niebawem:-)

Pozdrawiam i dziękuję za jak zwykle miłe słowa!!

16 grudnia 2012

A z piernika...szopka

Nie mogę uwierzyć, że to roczek cały minął od pierniczonego zeszłorocznego posta ;-)))

W tym roku także nastawiłam leżakujące ciasto na pierniczki z przepisu Aganiok, zamieszczonego u Bea w kuchni.

Jak zwykle wyszło super!

Pierniczkowe szaleństwo rozpoczęłyśmy wczoraj na akcji Piernik-owej w Centrum Inicjatyw Kulturalnych.



Ciasto było, foremki, były, wszystko przygotowane- bardzo miła inicjatywa by rozruszać dzieciaki i nie tylko :-)

Moja córcia ulepiła oczywiście piernikowe koty, a ja sówkę, reniferka i kilka innych...

W domku dokończyłyśmy dzieła. Misa pierniczkowego ciasta została dzisiaj wyczerpana. Pierniki czekają na lukrowanie i ozdabianie.





Postanowiłam upiec w tym roku (oprócz naszego już corocznego "wawelu") piernczkową SZOPKĘ... Powstały elementy składowe... sklejanie i ozdabianie lukrem zostawiamy na później.



Powiem tylko: ja pierniczę, ale odpierniczyłyśmy robotę... ;-)))

Zgłaszam się oczywiście w ostatniej chwili na VI Festiwal Pierniczków u Majany

Pozdrawiam ciepło!!

14 grudnia 2012

Zimowo...

A u nas biało, biało...

ale na pewno nie cicho i jednostajnie jak pisze moja ulubiona poetka:-)

Ciągle gwarno, wesoło...aż czasem brzuch boli od śmiechu i nerwy puszczają na rozkrzyczane dzieciaki...

Zima jest super... mimo wszystko!

Stroiki przygotowujemy z moją Śnieżynką słodką... do szkoły na kiermasz i do domku...



Coś mnie wzięło na piórka i powstał wianek pierzasty, uplotłam troszkę wikliny rosnącej u sąsiada (może sąsiad sięnie dowie, hihi;-))) żartuję sobie... Dokleiłyśmy troszkę piórek, zawiesiłam Janiołka i filcowe bombeczki wydziergane w zeszłym roku... I całkiem nowe życie w nie tchnęłyśmy... już wianek w szkole wisi i czeka na kiermasz.

Powstał też nowy bałwanek milutki...



W lumpiku dopadłam prześliczną śnieżynkę dzierganą za całe pół złociszka...muszę ją tylką leciutko zszyć środkiem...

A kalendarz adwentowy na bazie zeszłorocznych skarpet...przypiętych spinaczami nieco scrapowymi... Aniołek zaś wisi na wiekowej rodzinnej już pamiątce...

Najmłodszy wyszedł też na pierwszy zimowy spacer na sanki... Saneczki retro jeszcze po starszakach... całkiem retro są zardzewiałe płozy, które po lekkim przejeździe śmigają jak nóweczki :-)

Do karmnika przylatuje tylko jedna sikorka... szkoda, może reszcie stadka nie przyznała się, że lata na słoninkę i okruchy z kaszą :-))

Jeszcze trochę trzeba będzie paśnik zbudować, bo pod okna nam się renifery schodzą...tzn sarenki :-)))

Zero mam czasu na blogowanie...szkoda, nadrabiam jak mogę :-)

A jutro zabieram moją latorośl na akcję pieczenia pierniczków w naszym miasteczku :-) Zdam relację niebawem...


Pozdrawiam Was cieplutko!!!

29 listopada 2012

Pan Śnieżek, starszaki i wyróżnienia przekazuję

Witajcie...
To trzeba przeżyć, po prostu... i nie ma co narzekać..choroby wieku przedszkolnego i niemowlęcego to rzecz normalna, oby to były tylko przeziębienia, kaszelki, bolące gardła i siorbiące noski...

też tak macie- 2 tyg. szkoły na przemian z dwutygodniowym przeganianiem choróbska? :-))

Na szczęście udało się moim starszakom uczestniczyć w klasowym przedstawieniu, bo nic tak dzieciaków nie zbliża jak wspólne imprezy i wydarzenia klasowe:-)

Role jaskółki i niedźwiedzia wyuczone ( w domu były też inne, śmieszne wersje- wymyślane przez nas by dzieciaki się tak nie stresowały), stroje przygotowane- więc żadne paskudne choróbsko nie mogło nam przeszkodzić:-)

Dzieciaki dochodzą do siebie, a dziś kolejna szkolna impreza- Andrzejki :-) Ach, z chęcią wróciłabym do tych czasów...

A tu moje starszaki za rączkę do zerówy pędzą...wyszykowane elegancko z racji planowanego klasowego zdjęcia.

A w łapkach mej córci- Pan Śnieżek:



Nasz Pan Śnieżek powstał z milutkiego minky, chciałam by miał wyraz nieco zawadiacki i błyszczące ozdoby... dostał więc cekinkowe guziki, śnieżynkę i kryształek Svarowskiego na pompon przy czapce... Ma duże gorące serducho... do kompletu ma worek, w którym czasami ma dla dzieciaków słodkości:-)

Został bardzo ciepło przyjęty ;-) i będzie stanowił dekorację zimowo- świąteczną :-)



Jeszcze kilka rzeczy powstało w trakcie mojej nieobecności blogowej, pokażę niebawem...

Tymczasem chwalę się- dostałam wyróżnienie Liebster blog od Asi z bloga Na Kwiatowej Dziękuję serdecznie i postaram sie wywiazać z regulaminu :-)
A oto zasady wyróżnienia:
Zasady tego wyróżnienia są następujące: „Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od Asi:

1.Zima czy lato?..............LATO
2. Morze czy Góry ?............MORZE
3. Kot czy pies ?..............JAK SIĘ DA TO OBA
5. Pelargonie czy begonie?................JEDNAK PIWONIE:-)))
6. Jazz czy disco?.............HMMM, DISCO ALE NIE POLO :-)))
7. Film czy książka ?..............FILM
8. Brunet czy blondyn?...............BLONDYN Z LOKAMI
9. Wieczór cz poranek?............... WIECZÓR
10. Kawa czy cherbata ?..............NAJPIERW KAWA...PÓŹNIEJ DOBRA HERBATA
11. Stare czy nowe?..............STARE- ODNAWIANE, NOWE- POSTARZANE :-)


A moje pytania dla Was:

1. hotel czy camping
2. miasto czy wieś
3. kino czy teatr
4. komedia czy przygodowy
5. makijaż czy naturalnie
6. spodnie czy spódnica
7. biżuteria czy perfumy
8. gotowanie czy pieczenie
9. bigos czy lasagna
10.kok czy rozpuszczone
11.ze śmietanką czy bez;-)


Ta dam...
nominuję do wyróżnienia kilka nowo poznanych przeze mnie blogów:

http://sjaksylwiaiszycie.blogspot.com
http://katarina79-zabawazszyciem.blogspot.com
http://oszyciu.blogspot.com
http://dafefa-dag.blogspot.com
http://nietylkoszycie.blogspot.com

Oczywiście jeśli "nie lubicie wyróżnień" nie musicie brać udziału w zabawie :-)

Moje ulubione blogerki z paska po prawej też nominuję, jeśli chcecie przyłączajcie się do zabawy:-)

Pozdrawiam cieplutko, choć za oknem krążą ciemne śniegowe chmury...

Pa, do miłego!!

14 listopada 2012

Coś dla zmarzluchów... MUFKA

Brrr... oj chłodno dzisiaj... ale za to słonko dociera i rześkie powietrze miesza się z ciepełkiem złotych promyczków...ach tak ślicznie, a ja tu grzeję łapki przy komputerowym wentylatorze...

nawiasem mówiąc PAMIĘTAJCIE o odkurzaniu raz na jakiś czas swoich kompików...bo taki zawalony kurzem, wyjący wentylator to już wołanie NA POMOC- GOTUJĘ SIĘ ... a to już kroczek do tzw paści komputerowej :-)

Wracając do zimna jednak to mam dziś dla Was zapomnianą chyba już MUFKĘ...

Doszło nawet do domowych zamieszek dotyczących definicji i wyglądu mufki...

Koniec końców moja połowa dowiodła mi istnienie mufki hydraulicznej, a ja dowiodłam istnienia MUFKI garderobianej tzn krótko mówiąc tunelowego ogrzewacza dłoni :-)))

Oto ona:

To wersja dla mojej córeńki...

Sobie chyba jednak też taką zafunduję...



Wystarczy milutki, cieplutki misiowy materiał lub np kożuszek.

Na wersję większą potrzeba ok. 60x 40 cm materiału. Należy uszyć tunel, który ma wewnąrz i na zewnątrz ma prawą (misiową) stronę. Doszywamy jeszcze tylko paseczek ( np stary pasek) by mufkę można było zawiesić sobie na szyi.

Jeśli trzeba i zechcecie to przygotuję tutorialik :-)...
A na koniec jeszcze fotki Najmłodszego w rodzinie...
Seb nie da się nakarmić... KARMI SIĘ SAM ... :-)))



To zasługa nowych ząbków oczywiście, które nie dają nam też w nocy spokojnie spać (ciągle idą kolejne...)

Oprócz pokarmów dla niego przeznaczonych uwielbia też podjadanie...papieru, tekturek, puzzli papierowych itp... czyżby organizm potrzebował celulozy...?:-))) Mlaska przy tym radośnie mniam-mniam...:-)

Ogólnie Seb to niezły zawadiaka.
Uwielbia ciągać kota za ogon, podkradać rodzeństwu zeszyty i flamastry...

Lubi też jednak prace zespołowe :-)
Tak pomagał ostatnio starszakom:

Ooo, prąd wyłączyli, a moja bateria słabiutka... do miłego zatem!! Sabik

8 listopada 2012

Maszyna ruszyła i Skrzat Kacper idzie spać...

Jakoże zbliżają się wielkimi krokami....cóż jak nie Święta...:-) Powstał więc znowu skrzat...tym razem w wersja mniejszej (ma równo 80 cm wysokości). Zeszłoroczny Pixi wygląda przy Kacprze jak Guliwer :-)) Kacper dostał piżamkę z ulubionej przez mojego synka niebieskiej bawełny z czerwonymi dodatkami...
Kacper stał się ulubieńcem mojego starszaka:-) Śpią sobie właśnie smacznie obaj... A
Pozdrawiam Was ciepło!!! Sabik P.S. dziękuję za miłe słowa, jest lepiej, choróbska wyhamowane...tfu tfu...;-)

2 listopada 2012

Kicia i nagietkowy syropek

Maleńka, zwariowana kociczka...

zmaieszkała z nami... głównie z moją Córcią, która została oficjalnie Kocią Mamą:-)

Kicia (póki nie ma ustalonego imienia) jest mieszanką po persicy, stąd jej lekko płaski ryjek i futerko z grubym podsierstkiem:-)



śpi w różowym kapturku mojej córci...



Kicia daje nam mnóstwoo uśmiechu, poznaje teren, gania, skacze i słodko śpi :-) Fajnie mieć w domu zwierzaka-to zdecydowanie dopełnia rodzinę:-)

Dzieciaki ciągle nam chorują- szpitalik na peryferiach mamy więc...



Mama ładuje w małe ryjki domowe syropki: cebulowy, mniszkowy i ostatnio nawet nagietkowy, ponoć dobry na gardełko.





Infekcje się ciągną jak nie powiem co i zaczynam wątpić w te wszytkie domowe specyfiki, ale podaję, bo wolę to niż antybiotyki... Zaczęliśmy też stosować uodparnianie syropkiem IG z apteki (niestety)- to ekstrakt z boczniaków, znanych jako wyjątkowe źródło substancji wzmacniających odporność organizmu... zapewne nie zaszkodzi jak mawia nasz znajomy lekarz:-)

Ach, jeszcze jedna rzecz, o której bym zapomniała- wygrałam małe Candy u Brises- zdolnej scraperki z bloga Brises koloruje...
Dotarła do mnie przeurocza filcowa broszka w prześlicznym pudełeczku

Jeszcze raz dziękuję!

Pozdrawiam ciepło w ten zadumany dzień... Sabik

18 października 2012

Rybka na konkurs maskotki fundacji Mam serce- głosowanie ruszyło

Witajcie!
Uszyłam jakiś czas temu dwie podusie rybki dla moich pociech.

Jedną z nich zapisałam do konkursu na maskotkę fundacji Mam Serce.



Regulamin konkursu mówi, by maskotka miała element serca, kojarzyła się w ten sposób z fundacją i co ważne ma być prosta do uszycia... bowiem jeśli dany projekt maskotki zwycięży, będzie szyty nawet przez wolontariuszy :-)



Moja rybeczka dostała więc uśmiechnięte usteczka w formie serduszka... uszyta jest z pasków materiału (resztki polarku minkey), a wykrój jest naprawdę prosty:-)



Konkurs ruszył, głosowanie trwa do 31 pażdziernika...

Prace konkursowe są prześliczne, z wielkim urokiem, szyte naprawdę z sercem:-)

Jeśli tylko spodoba się Wam moja rybka to proszę o komencik i głos na FB o TUTAJ

Jak na razie niczego nie uszyję, bo maszyna w paczce, a ja ciągle na paczkach...i NIE ROZPACZAM z tego powodu :-))))


Przyszła jesień- smutki w kieszeń :-))

ba- jak mówi mój Najmłodszy (czyt. pa-pa)

Sabik

13 października 2012

Spinkowy orgaznizer i jesienno-domowe smaczki

Dziewczyny,

przede wszystkim wielkie dzięki za tyle ciepłych i miłych słów pod poprzednim postem!!!

Jest super!!

Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, wygodniej, milej, przytulniej, domowo, jesiennie i już pewnie niedługo zimowo, ale zdecydowanie RADOŚNIE I SZCZĘŚLIWIE:-)

Dla Was więc na początku tym razem, choć słodkości zazwyczaj zamieszczam na koniec posta...



powstało głównie z jesiennych darów:



Czekoladowy biszkopt wzbogacony garścią zmielonych orzechów i łyżką cacao...przełożony jesiennymi jabłkami uprażonymi z cukrem (dodałam też galartekę agrestową). Wierzch to mascarpone z pudrem, a dekoracją były orzechy uprażone z miodem i cukrem (mniammmm).

Jak zwykle moje ciasto to czysta improwizacja .

Częstujcie się:-)

Malutka migawka domowa...

A tu jeden z dwóch schowków pod skosami- DZIECIAKI PRZESZCZĘŚLIWE- każde ma swoją kryjówę:-)



I jeszcze nasz dzielny, mały zuch...zalicza mnóstwo stopni...schodów na piętro:-)



Sebciu już chodzi! Specyficzny to styl, bo NA KRABA...boczkiem, boczkiem :-)))

A co do stopni to starszaki się pochorowały i zaliczyły na razie tylko 3 dni w zerówie... Cóż, takie uroki, małe organizmy słabo się bronią, pomimo pakowania w nie łyżek syropu cebulowego, moidku mniszkowego i rutinoscorbinowatych...

To teraz zaległa pracka handmadowa...

ORGANIZER NA SPINECZKI

Mimo, że moja córuś nie przepada za ufryzowaną głową i najchętniej chodzi z małym kołtunkiem na łebku...poczyniłam Jej organizerek...

Spineczki w jedym miejscu sobie wiszą:





Pozdrawiam ciepło jak zwykle...

Trzymajcie się i nie dajcie ś-wirusom:-)

Sabik

2 października 2012

Szczęśliwy dzień nastał...HOME SWEET HOME...przeprowadzka

I to nie blogowa zmiana adresu... nadal tu będę...na malachitowej łące:-)



ufff... postować będę już z własnego gniazda...

TAM DOM TWÓJ GDZIE SERCE TWOJE...



moje serce już tutaj nieśmiało zapuszcza korzenie...

Ogromnie się cieszę, mimo, że zmęczenie jeszcze nie odpuszcza, jeszcze tyle do zrobienia...

ale już u siebie:-) ciągle nie dowierzam:-)

Jakże miło patrzeć na radość dzieciaków biegających po własnej trawie...

Bujać się na własnej huśtawce w swoim własnym ogrodzie...

Podziwiać każdą roślinkę...



Wyrywać własne chwasty z własnego warzywnika, mając świadomość, że NARESZCIE już tu jesteśmy! :-)

A sąsiedztwo mamy takie:



no są jeszcze oczywiście sąsiedzi ;-))



A dzisiaj byliśmy na kasztanach


Robótkowo- uszyłam zestaw koszyczków łazienkowych...pokażę następnym razem:-)

Pozdrawiam Was!

mega Szczęśliwa Sabik